niedziela, 20 września 2015

05. Dama kier

 Mężczyzna zacisnął dłoń na zgięciu mojej ręki jeszcze bardziej, jakby mój ból sprawiał mu radość. Ranne miejsce pulsowało, ale nie zwracałam na to uwagi. Myślami ciągle byłam przy chłopcu i kobiecie, zabitych za nic. Nie było oskarżenia, nie było obrony, nie było wyroku. Była tylko śmierć. Strażnik ciągnął mnie dalej, aż straciłam z oczu martwych ludzi. Rozejrzałam się więc w poszukiwaniu Erzy, ale nigdzie nie widziałam jej szkarłatnych kosmyków. Usłyszałam jak mężczyzna otwiera drzwi, a potem bezceremonialnie wpycha mnie do jakiegoś pomieszczenia. Dopiero wtedy zrozumiałam, że to sala gimnastyczna.
 Jeszcze zanim zostałam wepchnięta do istnej kupy ludzkich mięśni i członów, ciepło wypełniło moje ciało. Tak jak to uwielbiałam. Tak jak zawsze, gdy siedziałam w zaciszu swojego własnego kąta z kubkiem kawy. Boże, jak mi brakowało kawy. Jak mi brakowało tego ciepła rozchodzącego się po całym moim organizmie. Jak mi brakowało tego dreszczu na plecach. Poczucia spokoju. Tak bardzo, że dopiero po chwili poczułam czyjeś ramiona. Ramiona, które schowały mnie przed wszystkimi ludźmi, przed moim własnych strachem. Ramiona, które trzymały mnie tak delikatnie, tak ostrożnie, jakbym została wykonana z najcenniejszej porcelany. Nikt mnie jeszcze tak nie trzymał. Ktoś obejmował mnie z ogromną czułością, a ja czułam się idealnie wpasowana w sylwetkę jego ciała. Schowałam głowę w zagłębienie czyjejś szyi. I wtedy. I wtedy to zauważyłam.
Nie chciałam tego widzieć.
Nie chciałam tego widzieć. 
Nie chciałam tego widzieć.  
Blizna. Blizna na szyi. Blizna, która śniła mi się odkąd trafiłam pod skrzydła mojej opiekunki. Odkąd się obudziłam po t y m zdarzeniu. Śniła mi się każdej nocy. Każdej, a ja nie wiedziałam dlaczego dlaczego dlaczego. 
Odepchnęłam się delikatnie od twardego torsu, odchyliłam głowę i podniosłam wzrok. Z góry spoglądała na mnie para dzikich, zielonych oczu. Natsu nie wyglądał najlepiej. Pod jego nosem i na brodzie zauważyłam zaschniętą krew. Okłamał mnie. Znalazł mnie tu. I żył. Schowałam się w jego ramionach, skryłam się przed wzrokiem innych, przyłożyłam głowę do klatki piersiowej i
 i zaczęłam płakać. 
- Boże, żyjesz. - Mówił tak cicho. Szeptem. Tak delikatnie. 
- Zabili ludzi, zabili ludzi - powtarzałam jak mantrę. Wzięłam głęboki wdech i zadławiłam się nim. Tym samym powietrzem oddychali oni. Ci mordercy. 
Moje serce krwawiło, a ja byłam zdziwiona, że na mojej koszuli nie ma czerwonych śladów. 
- Przeżyliśmy. Tylko to się liczy - powiedział. Oderwał się ode mnie i uśmiechnął szeroko. Jego oczy nadal wyrażały smutek. Jego oczy jego oczy jego oczy. Jego dzikie zielone oczy.  - Znajdźmy innych. - Złapał mnie za rękę i pociągnął, przepychając się wśród magów. Wpadał na nich, odpychał ich, krzyczał na nich. A ja patrzyłam. Patrzyłam na jego bliznę.  

  Nie poruszała się o własnych siłach. Była tylko liczbą, jedną z wielu. Unosiła się nad ziemią, tak lekko i jedyną siłą, która ją przemieszczała był ciągnący ją delikatnie chłopak. Rozglądała się dookoła, wmawiając sobie, że szuka swoich przyjaciół. Bardziej się mylić nie mogła. Jej wzrok zgrabnie omijał prowadzącego ją chłopaka i świdrował innych magów. Zastanawiała się jak szybko oszaleją po tym co się dziś wydarzyło. Jak szybko dojdzie do bójek i prób buntu. Nie miała zamiaru zostawać tu dłużej, to było pewne, ale nie miała też najmniejszego pomysłu jak uciec. 
 Natsu ścisnął jej rękę i wskazał dłonią na stojącą naprzeciw Erzę, uśmiechnął się szeroko. Lucy nie czekała na zachętę. Szarpnęła się z miejsca o mało co nie upadając i wpadła w szeroko rozwarte ramiona Scarlet. Dziewczyna zachwiała się lekko pod wpływem uderzenia, ale po chwili ściskała blondynkę równie mocno. Natsu roześmiał się wesoło i rzucił na dziewczyny na co obie parsknęły śmiechem. Ukazał swoje zęby w tak dużym i pokrzepiającym uśmiechu, że Lucy nie mogła się powstrzymać przed zrobieniem tego samego. Odsunęła się od przyjaciół i spojrzała na nich poważnym wzrokiem, ściskając ich dłonie. Wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Ucieknijmy stąd.  
~*~

Gdy czarno-biała flaga na wzór szachownicy przecięła powietrze, samochody na raz wyrwały się do przodu, zostawiając po sobie jedynie szare kłęby dymu. On wyruszył jednak najszybciej, przemykając obok roześmianej szatynki w skromnym ubraniu. Wjechał w zakręt i przyśpieszył natychmiastowo, mijając samochody, które nie brały udziału w wyścigu. Spojrzał w boczne lusterko, szukając wzrokiem żółtego Mitsubishi Eclipse, które wyjechało zaraz za nim. Nawet nie widząc prowadzącej go brunetki wyczuwał na sobie jej oszalały z podniecenia uśmiech. Prawie wcisnął nogę w pedał gazu, uciekając przed przeciwniczką. Zaśmiał się cicho, słysząc kolejne piski i klaksony skierowane w jego stronę. Była to muzyka dla jego uszu. 
 Dziewczyna jednak nie dała mu tak szybko uciec. Zmieniła biegi swojego Mitsubishi i z szaleństwem spojrzała na licznik, który nieustannie wskazywał ponad 200 km/h. Wjechała w ciemny tunel, zostawiając za sobą jasne światła oświetlające Magnolię. Spojrzała na Renault przed sobą i uśmiechnęła się pod nosem kolejny raz. Sięgnęła ręką do jednego z przełączników i poczuła jak jej samochód wyrywa się do przodu z nową siłą. Ciarki przeszły po jej plecach, gdy zobaczyła w lusterkach niebieski ogień, wydobywający się z podwozia jej auta. Uchyliła delikatnie szybę od strony kierowcy i mijając niebieski Alpine, rzuciła w niego kartą, która wylądowała na przedniej szybie samochodu.  
 Dama kier przylepiła się do szyby, a blondyn fuknął cicho na wyprzedający go samochód. Jednak wtedy ujrzał coś w bocznym lusterku, co bynajmniej nie poprawiło jego humoru. Czarna toyota, jadąca zaraz za nim, przyśpieszyła do granic możliwości, równając się razem z nim. Przyciemniana szyba opadła w dół, a kierowca wyciągnął zza niej Deserta Eagle, celując nim prosto w opony, nic nie spodziewającej się liderki. Blondyn nie wahał się ani chwilę. Otworzył szybę od strony pasażera i wyciągnął swoją rękę w stronę kierowcy Toyoty. Wystrzelił raz, rażąc mężczyznę żółtym piorunem. Wcisnął pedał gazu, pragnąc jak najszybciej uciec od samochodu. W górnym lusterku ujrzał, że auto zjeżdża w bok i po chwili uderza w ścianę tunelu z ogromnym hukiem i ognistym wybuchem. Chłopak nie musiał długo rozważać, kim był kierowca i czego od niej chciał. Wyjechał z tunelu, mając nadzieję, że zdąży jeszcze dogonić kobietę, która zgrabnie wymijała samochody innych ludzi. Powoli doganiał liderkę, która przejechała na czerwonym świetle. Ruszył za nią, ledwo unikając zderzenia z jadącymi z boku samochodami. Wjeżdżając w kolejny zakręt, żadne z nich nie zwolniło, wręcz przeciwnie, przyśpieszyli jeszcze bardziej, wykonując ostry zakręt i zostawiając po sobie podłużne, czarne ślady opon. Docisnął nogę do sprzęgła i zmienił biegi na skrzyni biegów, spoglądając na licznik, ukazujący coraz większe liczby. Nie pozwoli jej wygrać, nie tym razem. 
 Bramki przejazdu torowego, znajdującego się tuż przed nimi, zaczęły się nieuchronnie obniżać, blokując drogę.
- No chyba kogoś pojebało... - szepnął do siebie, spoglądając na nadjeżdżający pociąg. Przeniósł swój wzrok na Mitsubishi, które nie zwolniło ani trochę. Dziewczyna pędziła prosto na czerwono-białe poprzeczki. - Zawriowała.
 A jednak przyśpieszył zaraz za szatynką, której maska samochodu staranowała poprzeczki. Słysząc przeciągły dzwonek, którym trąbił na nich pociąg, chłopak przeżegnał się, wciąż jeszcze licząc na to, ze przeżyje. Dwa samochody wyślizgnęły się pociągowi o centymetry, na co chłopak zareagował okrzykiem zwycięstwa. Zrównując się z żółtym Mitsubishi, zdał sobie sprawę, że jest to decydujący odcinek. Już stąd widział kolorowe światła, znajdujące się na mecie. Był pewny, że wyprzedza dziewczynę i już widział blondynkę, machającą flagą z ogromnym uśmiechem na twarzy. Cztery metry.
Trzy.
Dwa. 
Jeden.
 I wtedy samochód obok przekroczył linię mety jako pierwszy, pędząc jak błyskawica. Chłopak po raz kolejny tego dnia ujrzał nitro drugiego samochodu. Przeklął cicho.
 Wjechał na metę zaraz za Mitsubishi i powoli wysiadł z samochodu. Na jego masce siedziała już brązowowłosa jak zwykle bawiąc się kartami. Zdjął z siebie swoją czarną kurtkę z siwym futrem na kołnierzu i zarzucił ją na gołe ramiona dziewczyny, która nosiła na sobie tylko czarne bikini i krótkie spodenki tego samego koloru. Usiadł obok niej, spoglądając na samochody powoli dojeżdżające od mety. 
- Znowu przegrałem, co Alberona? - zagadał do niej, uśmiechając się na widok reszty paczki dochodzącej do jego fury. 
- Taki już twój los, Dreyar - roześmiała się wesoło i przybiła żółwika z Bickslowem.

- Mam coś! - wykrzyknęła, budząc blondyna ze snu. Chłopak podniósł się na łokciach i ziewnął. Leżał na beżowym narożniku, znajdującym się na środku pokoju. Spojrzał w bok na brązowowłosą dziewczynę siedzącą przy ciemnym biurku, naprzeciw paru monitorów. Z kuchni wyszedł Freed z włosami związanymi w kuca i usiadł obok Laxusa. Jak na zawołanie fioletowowłosy chłopak rzucił się w stronę azylu okularnicy, nie zważając na drogi sprzęt otaczający dziewczynę. 
- Bickslow, ale uważaj na ten kabel, zaraz mi kuźwa monitor rozwalisz! Patrz gdzie leziesz zanim mnie szlag trafi! - warknęła dziewczyna, ustawiając go do pionu. - Na kanapę marsz! 
 Spojrzała za siebie, czekając, aż wykona jej polecenie, po czym obróciła się na swoim skórzanym siedzeniu i oparła o wygodne oparcie. Spojrzała na jeden z trzech monitorów ustawionych na przeciw niej. Na jednym z nich spoglądały na nią martwe potylice kilku znanych Łowców Nagród lub Rządowych. Każde z tych morderstw nie było planowane przez Organizację Straussów, ale nie mieli innego wyboru. Obecnie, ludzie polują na magów, aby móc przetrwać. Rząd ustanowił tak wysokie podatki, iż większość cywili nie jest w stanie ich zapłacić i lądują na ulicy na zbitym pysku. Ludzie tacy, zazwyczaj polują na magów, licząc na wysokie nagrody za ich złapanie. Dodatkowo zarejestrowani Łowcy, otrzymują miesięczne wynagrodzenie oraz pieniądze za informacje na temat poszukiwanych magów. Przebiegając wzrokiem po liście poszukiwanych na następnym ekranie zdziwiła się spoglądając na nowy status pewnej blondynki. 
- O, złapali Heartfillię - odparła.
- Szkoda, już zaczynałem jej dopingować - skomentował ponuro Bickslow, przejeżdżając palcami po czarnych pasemkach jego włosów. 
- Ever, proszę cię, do rzeczy. Co znalazłaś? - zapytał Freed, kładąc głowę na kolanach Bickslowa i zamykając oczy. 
- Otóż, Straussowie wysłali swoją agentkę do ośrodka. Udało mi się znaleźć lukę w ich serwerach i dobrać się do praw admina. Zanim mnie wywalili dorwałam się do jednego dokumentu i voila! Wysłali Kinanę, pamiętacie ją? Zabrała nam z przed nosa tego blondyna i jego znajomych w Anglii. I teraz jeszcze ciekawsza informacja: ten blondas dał się złapać. 
- Ale co on ma z tym wspólnego? - dopytywał się zielonowłosy. Evergreen odwróciła się do nich, poprawiając swoje okulary. 
- Myślicie, że tęskni za swoją "rodzinką"? Moglibyśmy odwiedzić Ośrodek.
- To gdzie po nich jedziemy? - odparł Laxus, odbierając jednej z lalek Bickslowa swoją szklankę z sokiem. 
- Pobawimy się w Sherlocka Holmes'a! Londyn już czeka! 


~*~

 Siedząc na dywanie w ich wspólnym pokoju, dziewczyny zajmowały się nosem Lucy, śmiejąc się przy tym jak szalone. Gadały o takich głupotach, że gdyby nie to co się stało rankiem, mogłyby myśleć, że są normalnymi nastolatkami. Odnalazły się zaraz po spotkaniu z Erzą i do tej pory nie mogły się sobą nacieszyć. Lucy była pewna, że każda z nich był przerażona tak samo jak ona, ale wolały o tym na razie nie myśleć. 
- Lucy nadal nie wierzę, że zamachnęłaś się na nią lampą - roześmiała się Erza, a blondynka od razu przypomniała sobie słowa strażniczki z krótkimi włosami. Kobieta przekazała jej informację dotyczące chipów i kazała jej czekać na dalsze informacje w swoim etui. Poderwała się na nogi, wyrywając zdziwionej Levy, która ocierała jej krew. Rzuciła się na łóżko i dopadła do poduszki, rzucając ją w stronę współlokatorek. 
- Lucy-san wszystko w porządku? - zapytała Juvia, wstając z dywanu.
 Brązowooka, sięgnęła dłonią do dziury w materacu, w której schowała swoje klucze. Wyjęła etui i otworzyła je delikatnie. W środku czekała na nią biała popisana kartka. Odwróciła się w stronę towarzyszek i przebiegła wzrokiem po tekście.

Lucy, mam na imię Kinana i należę do Organizacji Straussów. Jestem pewna, że nie raz o niej słyszałaś. Jesteś Magiem Gwiezdnej Energii więc o pomoc mogę zwrócić się tylko do ciebie. Jestem nim tak jak ty, ale moja magia jest ukierunkowana w inny sposób. Nie posiadam takich zasobów magii jak ty, więc nie jestem w stanie wezwać paru duchów. Ba, ledwo udaje mi się wezwać jednego.  Potrafię za to tworzyć magię, potrafię stworzyć duchy i ich klucze. Teraz posłuchaj mnie uważnie. Do twojego etui dołączyłam klucz, który stworzyłam. Zawarłam z nim kontakt, więc możesz go użyć, nie pobierając swojej magii, a korzystając z mojej. W ten sposób chip nie zadziała. Ten duch to Łącznik, jak wskazuje jego imię łączy. Będziemy się w stanie porozumiewać za jego pomocą, ale to nie koniec. On potrafi połączyć dosłownie wszystko. Jeśli go wezwiesz będziesz w stanie połączyć naszą magię. Będziesz mogła wzywać swoje duchy, korzystając z mojej magii. Łącznik połączy to czego sobie zażyczysz. Potrzebuję wszcząć bunt. Straussowie chcą odbić Ośrodek, ale potrzebują pomocy magów w środku. Jestem pewna, że dasz radę wyłączyć chipy. Wiesz gdzie się znajdują. Masz tydzień na zebranie ekipy zaufanych ludzi, którzy będą walczyć. Postaraj się, żeby magów było jak najwięcej. Nie daj się złapać. 
                                                                            Czołem, cześć, nie daj się zjeść
                 
Lucy spojrzała na Erzę z niedowierzaniem, nie mogąc powstrzymać ogromnego uśmiechu rozchodzącego się na jej twarzy
- Mam pomysł - odparła, a Erza natychmiastowo przykleiła się do jej ramienia, czytając list. Przekazała go reszcie dziewcząt, a te przejrzały go z ogromnymi uśmiechami na twarzy. Levy podeszła do swojego materaca, wyciągając spod niego jedną z leżących tam książek, które dostaje od Ren'a. Złapała długopis ukryty w książce i otworzyła ją na ostatniej pustej stronie. Współlokatorki przyglądały się poczynaniom dziewczyny w ciszy, pozwalając małej się skupić. Już po chwili Levy wróciła do nich z listą magów, którym mogą stu procentowo zaufać. Podała ją Erzie, która odchyliła ją w stronę blondynki. 
- Natsu Dragneel, posługuje się nietypową odmianą magii ognia. Jest Smoczym Zabójcą. Znamy się od małego, można mu ufać - odparła Erza, a Levy i Juvia usiadły za dziewczynami na łóżku. 
- Gray Fullbuster i Lyon Vastia - zaczęła mała - magowie lodu. Jak już wiesz nieświadomie pozbywają się swoich ubrań. Mają świetne zaklęcie tarczy.
- Następnie Kagura Mikazuchi, posługuje się magią grawitacji, z której korzysta bardzo rzadko. Preferuje swoją katanę. 
- Co tu robi Gajeel? - zapytała po chwili niezręcznej ciszy blondynka. Szkarłatnowłosa spojrzała na nią krzywo. 
- Ja wiem, że jest jaki jest, ale można mu ufać. Nie zdradzi nas, po prostu mi zaufaj - uśmiechnęła się delikatnie, a dziewczyny zgodnie kiwnęły głową, potwierdzając słowa Erzy. - Trias Faraday jest magiem tworzenia. Trias mówi, że jego magia ma ograniczenia, ale jak dotąd nie udało mu się ich odkryć. 
- Juvia uważa, że jego Łuk Ucieleśnienia jest świetny! Może wytworzyć wszystko! - zapiszczała podekscytowana. 
- Emm, słuchajcie. Pamiętacie te dwie dziewczyny z rana? Wydaje mi się, że je również można poprosić o pomoc. Ta białowłosa, widziałyście jak się wyrywała. - Lucy uśmiechnęła się nieśmiało. 
- Nie znamy ich za dobrze. Wiem tylko, że jedna z nich posługuje się magią krwi, do tej pory nie mam pojęcia dlaczego strażnicy założyli jej ten potworny kaganiec - przyznała Erza. 
- Juvia miała zajęcia magii z tą białowłosą. Posługuje się magią podmiany tak jak ty Erza. Jest dosyć miła, ale wydaje się typem buntownika. 
- Nie wiem czy to dobry pomysł - zaczęła Levy. - Nie znamy ich, nie wiemy czy nas nie zdradzą.
- Levy jedna z nich ma kaganiec, proszę cię, czy ty wyobrażasz sobie jak musi nienawidzić tych ludzi? - Lucy nie dawała za wygraną. Do tej pory pamiętała pełne desperacji oczy białowłosej dziewczyny.  - Musimy chociaż spróbować. 
Levy spojrzała na nią niepewnie, ale skinęła delikatnie głową i zabrała książkę z rąk szkarłatnowłosej. Stanęła przed nimi i ukłoniła się.
- Pozwólcie, że ja zajmę się planem. - Podniosła się i uśmiechnęła zawadiacko. Lucy roześmiała się głośno i rzuciła by objąć przyjaciółkę. 


~*~

Jakie to wredne kiedy wracasz do domu i cieszysz się, bo masz już na wszystko czas. Siadasz do komputera, żeby napisać rozdział na bloga, a tu takie "Nie ma neta". Wyobraźcie sobie, że goście uszkodzili nam kabel od routera i wsadzili go w listwy za meblami w salonie i nie było jak się tam dostać :DD SUPER. Ale neta już mam, rozdział napisany i zabieram się już za następny XD Za przecinki i inne wszelkie błędy przepraszam. Yuna czyta Krzyżaków i rzadko ma czas XD Tak więc jak coś znajdziecie to możecie napisać w komentarzu. 
 Od razu też informuję, że nie będzie mnie od 9 do 13, ale to dopiero w listopadzie. Jedziemy do Paryża z grupą francuską, zazdro co, hehe xD Tak, więc szykujcie się też na pół-rozdział związany z wieżą Eiffel'a :D Całuję i pozdrawiam! Widzimy się w następnym rozdziale! 
Kocham! 

8 komentarzy:

  1. Błędów wytykać nie będę bo bym się w uj męczyła (pisze na telefonie więc wiecie...)
    Bardzo przyjemny rozdział :D I są gromowładni! :3 Lax i spółka wchodzą do gry, a z nimi cała familia Strauss'ów xD
    Dlaczego lasku nie wymieniły Stinga xc On też się przyda :c Kinana <3 To gdzie być teraz Cobra? :D Ever taka wkurzona, ale co ma biedaczka zrobić kiedy mieszka w haremie facetów xD
    Że Sting i Saber byli zamieszani w to o.O Nie ogarniam...
    Lucyna i ponownie ta jej zimna krew <3 Przynajmniej wiemy że spierdalamy z tego bagna <3 A później tylko wpierdol królestwu i magowie wolni ^^ Zauważyłam że brakuje mi Wendy... Gdzie ukryliście tą małą płaczkę xD
    No i ostatnie co chciałam poruszyć... Ja CHCĘ SPOTKAĆ RENA TRANSWESTYTĘ! xD Rozjebało mnie to i teraz chcę obczaić jak wygląda sytuacja ^^
    Pozdrowionka, weny i czasu! Czekam na kolejny rozdział z ręką na pulsie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, przeczytałam "Gdzie ukryliście tą małą piczkę" XDDD

      Usuń
  2. Powiem szczerze, że trochę się pogubiłam... Nawet bardzo. Byłabym wdzięczna za wyjaśnienie mniej więcej, o co chodziło głównie na początku (chyba że miałam tej części nie zrozumieć...)
    Nie mniej rozdział mi się bardzo przyjemnie czytało, choć miałam problemy ze stroną, bo mi coś świrowała... I nie wiem w zasadzie, dlaczego :(
    Szczerze? Nie mam pomysłu na komentarz, więc tylko powiem, że sam pomysł na bloga i jego wykonanie bardzo mi się podobają. Jestem ciekawa dalszej fabuły, odpowiedzi, więc chciałabym życzyć:
    Weny, czasu i sprawnego kompa :)
    No... i miłej wycieczki do Paryża
    Pozdrawiam
    Ola Ri :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się bałam czy wszyscy wszystko zrozumieją :c Nie jestem w tym dobra xd Ale jeżeli chodzi o początek to jest to dość proste i już wiem, że go poprawię skoro nie zrozumiałaś. Chodziło tylko o to, że Lucy jak i reszta magów po wstrzyknięciu chipów została przeniesiona do pomieszczenia, w którym czekali na wszystkich. To wszystko xD Nie pomyślałam, żeby o tym napisać. Gomene ;=;

      Usuń
    2. Poprawione! I odnośnie tego, że wariowała ci strona. Mogłabyś powiedzieć co się stało? Martwię się, że to moja wina, ponieważ bawiłam się css'ami :c

      Usuń
    3. Sorry, że dopiero teraz odpisuję, ale jakoś nie wchodziłam na tego bloga przez studia :( Za dużo zajęć i nauki.
      Ogólnie chodziło o to, że czasami całkowicie zanika nagłówek (choć teraz jest dobrze) i ogólnie nie chciało mi na początku opublikować komentarza, a drugą sprawą jest, że gdy piszę, to nie mogę powrócić do wcześniejszych partii testu, by np. coś poprawić (w komentarzu) ale nie wiem, czy to twoja wina czy u mnie coś jest źle...
      I dzieki za wyjaśnienia :)

      Usuń
    4. Z komentarzami też mam problem, nawet na innych blogach, więc to jakiś problem z bloggerem chyba :o

      Usuń
  3. Chciałam poinformować, że wróciłam i już jestem na bieżąco. :) Z wątków, które mnie interesują są:
    Relacje Sting-Lucy, przyznam to. Wychodzi ona tutaj niesamowicie dobrze, choć i tak wolę Stinga z Yukino. No bo te spinki.xD
    Dlaczego Natsu wypierał się, że zna Lucynkę? To jest bardzo trapiąca mnie sprawa.
    Co się stało w przeszłości, że Juvia i Erza mają taką traumę jeśli chodzi o posłuszeństwo w ośrodku? I dlaczego nawet pomimo jej oraz złego traktowania, ponownie się pakują w kłopoty? [Rozumiem o co cho, ale pozwólcie mi marzyć.]
    Co się stało z Caną? Jaki jest cel Straussów? Ech, pytań wiele mało odpowiedzi. Także od teraz będę już czytać na bieżąco.
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń

Cześć miśki! Spodobało się? Skomentuj! Dla ciebie to tylko kilka minut, a dla nas motywacja do dalszego pisania :)